28 maja 2014

Belleville,Edith Piaf i azjatycki folklor

Wieża Eiffla, Notre Dame czy Sacre Coeur, każdy o nich słyszał i je widział, choćby nogi nigdy w Paryżu nie postawił. Być może wybieracie się w tym kierunku, dlatego postanowiłam pokazać Wam Paryż jakiego zapewne nie znacie. To miasto zdeptane bezlitośnie przez turystów ma do zaoferowania miejsca zaskakujące, swojskie czy wręcz zapierające dech w piersiach a jednak mało znane. Zabieram Was więc na spacer po Paryżu, którego nie ma w przewodnikach. Gotowi? Dzisiejszy kierunek to Belleville.
Znajduje się ono w 19-ej i 20-ej dzielnicy Paryża oddalonej od centrum zaledwie 10 minut metrem ( linia 11). Do 1860 roku była to niezelżna miejscowość ( podobnie jak Montmartre). Belleville położone jest na wzgórzu skąd rozciąga się panoramiczny widok na Paryż.  Od wieków wzbudzał zachwyt. Belle ville! ( piękne miasto) - aż ciśnie się na usta.
Tradycyjnie na wzgórzach uprawiano winorośl, z której produkowano podłej jakości wino na własne potrzeby. Dzielnica była biedna, wielu imigrantów przybywało tu z nadzieją na znalezienie pracy i lepszego życia w stolicy, burżuazja tu nie zaglądała.
To tu 19 grudnia 1915 roku, na chodniku przed domem nr 72 przy rue de Belville przyszła na świat Edith Piaf. W jej akcie urodzenia wpisano pobliski szpital. W zeszłym roku minęła pięćdziesiąta rocznica jej śmierci, dlatego na każdym kroku widać było jej wizerunki, zdjęcia, grafitti.
Przez wiele lat dzielnica Belleville cieszyła się złą sławą. Jeszcze w latach osiemdziesiątych mało kto chciał tu mieszkać, a nocne eskapady oznaczaly świadome narażanie się na niebezpieczeństwo. Dopiero w 1988 roku oddano do użytku park ( najwyżej położony w Paryżu), skąd można podziwiać panoramę miasta i przyjemnie spędzić czas. Szczególnie w weekendy miejcse to tętni życiem.
Dziś wiele młodych ludzi, artystów osiedla się właśnie tutaj. Ceny mieszkań są relatywnie niskie a i zjeść można tu tanio i dobrze. Na niektórych ulicach więcej jest szyldów azjatyckich niż francuskich a to zawsze oznacza swojską atmosferę i niskie ceny. Oprócz restauracji przypominających szkolne stołówki z lat osiemdziesiątych w Polsce można tu znależć miłe, przytulne knajpeczki " bez zadęcia" , dobrze zjeść i nie zrujnować się.
Poza tym, gdyby ktoś chciał ubrać się tanio i modnie, znajdzie tu wszystko, czego dusza zapragnie. Od balerinek po 5 euro do kreacji godnych czerwonego dywanu, a to wszystko w najlepszym, chińskim wydaniu!
Poza tym to tu znajduje się jedyna w Paryżu ulica, na której dozwolone jest grafitti. Ozdobiona została przez młodych artystów, ale mam wrażenie, że wciąż się zmienia. Za każdym razem gdy nią idę odkrywam nowe rzeczy.
Belleville to dziś arrondissement tętniąca życiem, z artystyczną duszą, gdzie ciągle odbywają się różne happeningi.
Jeśli macie ochotę otrzeć się o autentyczność, skorzystać z taniego fryzjera lub wpaść na pyszne sushi lub inne, azjatyckie jedzonko, okraszone przepięknym widokiem Paryża, pamiętajcie o Belleville!




























4 komentarze:

  1. To jest właśnie Paryż, który chciałabym zobaczyć. Inny, oryginalny. Cudowne miejsce. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj, czuć tę duszę : ) czarno-biały 'obraz' wspaniały!

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak mi się właśnie kojarzy Paryż. Taki misz masz. Mam wrażenie, że jest tam wszystko i jeszcze więcej.

    OdpowiedzUsuń
  4. byłam w Paryżu, ale szkoda, że tego miejsca nie zobaczyłam. Edith była niesamowita. Zupełnie inny klimat tam jest!

    OdpowiedzUsuń