29 listopada 2013

Cafe gourmand

Deser to często mój ulubiony element obiadu. Często jednak trudno się zdecydować, bo łakomym wzrokiem zerkam i na to i na tamto. W Paryżu znalazłam doskonałe rozwiązanie, café gourmand czyli kawę smakosza ( lub herbatę). Jest to deser składający się zwykle z trzech maleńkich deserów. Wspaniały pomysł! Można popróbować różnych wspaniałości w małych ilościach i nie żałować, że zjadło się makaronika a na créme brulée nie ma się  już miejsca. Dlatego na wyjątkowe okazje szykuję takie właśnie desery. Wymaga to większych niż zwykle przygotowań, ale przyjemność jest ogromna a maleńkich porcji wystarcza na kilka dni. Idealne rozwiązanie dla łakomczuchów! Wszystkie proponowane przeze mnie desery można przygotować z wyprzedzeniem, powodzenia!



Mus czekoladowy

200 gr gorzkiej czekolady, 60-70% cacao
5 jaj
2 łyżki masła lub oleju
łyżka dowolnego likieru lub koniaku

Przygotowanie

Oddzielam białka od żółtek. Czekoladę rozpuszczam w kąpieli wodnej czyli biorę dwa garnki różnej wielkości. Do mniejszego wkładam pokruszoną czekoladę i wstawiam ten garnek do większego wypełnionego do połowy wrzątkiem. Stawiam to na ogniu i rozpuszczam czekoladę mieszając. Kąpiel wodna pozwala uniknąć ewentualnego przypalenia czekolady. Jeśli macie garnek z grubym dnem i płytę elektryczną możecie to zrobić bezpośrednio na płycie, trzeba tylko uważać, by za mocno nie ogrzać czekolady. Gdy się rozpuści zdejmuję ją z ognia, dodaję masło, kolejno 4 żółtka, alkohol i energicznie mieszam by masa zrobiła się błyszcząca i jednolita, krótko mówiąc chwila sportu. Teraz ubijam 5 białek ze szczyptą soli. Połowę dodaję do masy czekoladowej i dokładnie mieszam. Teraz dodaję resztę piany i delikatnie łączę z masą używając łopatki. Gotowy mus wlewam do małych słoiczków po jogurtach, przykrywam folią spożywczą i wstawiam na kilka godzin do lodówki. Ten deser można przygotować poprzedniego dnia.



Créme brulée

Pół laski wanilii 
pół litra kremówki
4 żółtka
1/4 szklanki drobnego cukru
brązowy cukier do posypania


Przygotowanie

Rozcinam wzdłuż laskę wanilii na pół. Zgarniam nożem czarne ziarenka ze środka. Wrzucam całość do garnka, wlewam śmietanę i gotuję 10 minut. W tym czasie miksuję żółtka z cukrem w garnku o grubym dnie. Teraz wlewam przez sito lekko przestudzoną śmietankę i stawiam to na średnim ogniu. W tym momencie trzeba 10 minut poświęcić na mieszanie kremu i pilnowanie go, aby się nie zagotował bo się zważy i nie pozostanie nam nic innego jak wylać go i zaczynać wszystko od początku.Gdy krem osiągnie gęstość ciasta naleśnikowego zdejmuję go z ognia
Nagrzewam piekarnik do 150 stopni. Gotuję czajnik wody. Gotową masę wlewam do małych, płaskich foremek i ustawiam na blasze. Wstawiam do pieca i wlewam na blachę wrzątek do połowy wysokości foremek. Przykrywam wszystko folią aluminiową i piekę 40 minut. Sprawdzam. Jeśli krem jest lekko ścięty z wierzchu to jest gotowy. Gdy przetrzymamy go zbyt długo zrobi się z niego słodka jajecznica i o wspaniałej, gładkiej konsystencji możemy wtedy zapomnieć. Uratować się tego już nie da. Przestudzony krem przykrywam i wstawiam do lodówki na kilka godzin. Można to zrobić dzień wcześniej. Tuż przed podaniem posypuję cieniutką warstwą brązowego cukru i opalam palnikiem.



Tarteletki czekoladowe


300 gr mąki
150 gr masła
3 żółtka
100gr cukru pudru
2 łyżki śmietany


175 gr ciemnej czekolady
30 ml kremówki

Przygotowanie

Zagniatam kruche ciasto i odstawiam na pół godziny do lodówki. Następnie dość cienko je rozwałkowuję i wyklejam nim małe foremki. Piekę 10-15 minut w 200 stopniach. Powinny mieć jasnozłoty kolor. Przestudzone wyjmuję z foremek, wkładam do puszki i tak mogą czekać nawet kilka dni.
Podgrzewam śmietanę, dodaję pokruszoną czekoladę i podgrzewam aby powstała jednolita masa. Gdy lekko przestygnie nakładam po łyżce do kruchych foremek i odstawiam.
Nareszcie nie pozostało nic innego jak nałożyć każdemu po jednym maleńkim smakołyku i rozkoszować się tym królewskim deserem. Smacznego!

14 komentarzy:

  1. dla wiecznie niezdecydowanej mnie, to idealne rozwiązanie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. pieknie napisane i pokazane, congrats :)

    OdpowiedzUsuń
  3. a "odswietny obiad" brzmi tak... odswietnie

    OdpowiedzUsuń
  4. Oj coś dla mnie, znów kilka smaków..mniam. Spróbuję w weekend zrobić creme brulee i mus czekoladowy:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja tam lubię desery szczególnie wtedy, gdy mi je ktoś podetknie pod nos i nie muszę dodatkowo oprócz czasu na obiad poświęcać go jeszcze na deserek, dlatego często wolę go kupić. ;) Wszystkie trzy wygladają cudownie.

    OdpowiedzUsuń
  6. Wszystko, co jest związane z czekoladą jest przepyszne, więc taki deser znajdzie się w liście zadań do zrobienia ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Pięknie wygląda :) Uwielbiam takie desery. Dzisiaj postanowiłam, że zrobię muffinki, a wyszedł mi zakalec :<

    OdpowiedzUsuń
  8. ale mi się ochoty narobiło :)
    mniam

    OdpowiedzUsuń
  9. kurczę kuszący deser, muszę go przygotować, koniecznie ;)
    Szukasz świątecznych inspiracji? kreatywnepomyslynaprezenty.blogspot.com zapraszam ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Krem brulée zawsze wydawał mi się czarną magią, a jak widać wcale tak trudne do wykonania nie jest :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Agato. Pozdrawiam, pozdrawiamy. Tak GPS pomaga się poruszać w obcym mieście. Sprawdziłem to. Parę wiązek warszawskich przy tym padło ale pomaga! Owszem korzystałem dawniej z map tradycyjnych, mam je w domu. I jeszcze mapę orientowałem za pomocą kompasu. Fajne były czasy, zawsze lubiłem turystykę.

    Najbardziej mi odpowiadają Tarteletki. Przypominają mi tez dzieciństwo. Coś podobnego wypiekała nasza sąsiadka. Dorabiała sobie pieczeniem. W tamtych czasach to niczego nie było. I mówiła do mojej mamy. Pani w "to są babeczki z kremem czekoladowym z kakao VAN HOUTEN!" I ciężko bardzo było u niej wtedy nie kupić. Słowo "zagraniczny miało swoją atomowa moc!
    Smacznego Vojtek

    OdpowiedzUsuń
  12. Postaram się wykorzystać przepis kiedy zechcę komuś osłodzić życie. Moje niestety musi pozostać nieco gorzkie;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Uwielbiam creme brulee! Z przepisu wygląda na prosty do zrobienia, tylko jak na razie brak palnika

    OdpowiedzUsuń