5 grudnia 2013

Jedzenie, czyli to, co tygryski lubią najbardziej

   Zimno, ciemno, wieje i pada.Zostawiona w filiżance herbata zmienia stan skupienia z płynnego na stały niczym w kultowym " Misiu" Stanisława Bareji. Poranne wstawanie urasta do czynu bohaterskiego. Znów wolałabym być  niedżwiedziem. Nie dość, że przesypia on  najgorszą porę roku, to jesienią opycha się bez pamięci a zimą traci na wadze ( u mnie to się nie sprawdza) a na wiosnę chudziutki znów może się bezkarnie obżerać ( zazdroszczę). Pora na radykalne środki, które pozwolą z godnością dotrwać do wiosny.Podjadanie czekolady już wdrożone, teraz pora zadbać o wyobrażnię. Zapraszam Was na egzotyczną podróż do Bangkoku, którego klimat i kuchnia rozgrzewają do czerwoności. Gotowi? Zaczynamy! 


                                                  
                                     
  Mój mąż lubi ostre potrawy. Dla niego codziennością jest kiełbaska zagryzana świeżą papryczką chili, ale nawet on stwierdził, że to było najostrzejsze  jedzenie jakie jadł w swym urozmaiconym kulinarnie życiu.
  Zaczęło się to już pierwszego dnia. Po długim ( mam na myśli dłuugim locie) zmęczeni ale świeżo wykąpani poszliśmy zjeść. Usiedliśmy w knajpie, czyli miejscu dla turystów. Ani godzina nie była odpowiednia, ani odwagi jeszcze nie mieliśmy żeby zjeść u ulicznego sprzedawcy. To, co zamówiliśmy miało MOC ! Choć panująca na zewnątrz temperatura sprawiała, że byliśmy nieco lepcy ( ale ładnie pachnieliśmy ), krople potu wystąpiły nam na czoła.Czerwone oczy mojego męża  ( większe niż u wilka) patrzyły na mnie z mieszaniną zadowolenia połączonego z niedowierzaniem. Jego twarz nabrała odcienia pąsowej róży i przy stole zapanowała cisza. Moje struny głosowe zostały sparaliżowane na mniej więcej 10 minut. To był najdłuższy bezdech w moim życiu, słowa nie byłam w stanie z siebie wydobyć.  Ale moc to nie wszystko! Te dania miały tyle smaku, że trudno w to uwierzyć. Czuć było nawet słodycz delikatnych krewetek , a oprócz tego trawę cytrynową, limonkę galangal, tajską bazylię ( mocno anyżkową) sos rybny i inne smaki, których nazwać nie potrafię. Na wierzchu pływała sałata, surowa fasolka wężowa, piórka czerwonej cebuli i plasterki surowego czosnku. Ciekawe czym karmią niemowlęta..
  Nie pytajcie mnie jak to jest możliwe, że przy tak ogromnej ilości użytego chili czuć nawet najsubtelniejsze smaki. Język tak piecze, że aż boli, mogłoby się wydawać, że kubki smakowe są sparaliżowane, a jednak nie!Smaki wręcz eksplodują w ustach.  I zapach. To pierwsze, co dociera z parującego talerza. Jest tak niesamowity, że wprawia w zachwyt, potem wywołuje kaszel, a co jest póżniej - już wiecie.
 Niestety to, co gotuję w domu ma się słabo do prawdziwego, tajskiego jedzenia, ale jestem pełna energii żeby spróbować to zmienić. Niech żyją azjatyckie sklepy w Paryżu!
 Tajowie nie piją alkoholu oprócz piwa wlewanego do pełnych lodu szklanek. Wszystko, co nie zawiera lodu ogrzewa się błyskawicznie, dlatego prawie wszędzie podawany jest kubełek z lodem do stolików. Jedynie my  wstawialiśmy butelkę z piwem,( 630 ml) do takiegoż kubełka, ku zdumieniu innych biesiadników.  Biesiadnik nie jest najlepiej dobranym słowem, ponieważ Tajowie nie siedzą godzinami przy stole. zjadają, co mają do zjedzenia i idą do swoich zajęć. Taki klient to zapewne marzenie każdego paryskiego restauratora.
 Przez cały dzień Tajowie piją świeżo wyciskane soki z owoców, wodę kokosową prosto z dużego, zielonego orzecha lub po,prostu wodę.
  W sierpniu, czyli porze deszczowej,  są na okrągło 34 stopnie i duża wilgotność.. Nas ratowała klima w pokoju, bez niej trudno byłoby nam wytrzymać. Poza klimatyzowanymi pomieszczeniami jest się na okrągło mokrym, ale wróćmy do jedzenia.
Cdn...


7 komentarzy:

  1. Uwielbiam ostre jedzenie, które uwydatnia też inne smaki. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Też chciałabym móc się naobrzerać, położyć spać, przespać te mrozy i obudzić szczuplutka. Aż mi się przypomniało, jak rok temu robiłam listę z postanowieniami - chciałam schudnąć, a tu taki psikus, że z 5 kg przytyłam.
    A ostre jedzenie też bardzo lubię, w szczególności jak wygląda jak arcydzieło - jak na zdjęciach powyżej :)

    OdpowiedzUsuń
  3. lubię ostre potrawy, ale nie aż tak ;D

    OdpowiedzUsuń
  4. oooo Tajlandia wchodzi z przytupem widzę

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja unikam ostrych dań, ale podziwiam ludzi, którzy preferują i zazdroszczę im żołądków. A Wam tego Bangkoku:) Pozdrowienia.

    OdpowiedzUsuń