7 stycznia 2014

Osobliwości kulinarne

         Jeszcze chwilę o jedzeniu
Tajowie jedzą od rana owoce, ryż, zupy i ogromną ilość warzyw. Nawet siedząc w samochodzie można kupić owoce, ponieważ na wielu ulicach widać ludzi przemykających między samochodami czekającymi na światłach. Mają pełne ręce nidużych reklamówek i co parę chwil jakieś okno samochodu się uchyla, podaje banknot 20-o batowy ( 50 centów), odbiera siateczkę i pospiesznie zamyka okno, by wszechobecny upał nie wlewał mu się do samochodu. Jesteście ciekawi, co takiego oferują ci sprzedawcy? Owoce, zwykle mango, już obrane i pokrojone lub banany. Do tego wszędzie piętrzą się owoce na straganach, nawet na hotelowe śniadanie był cały owocowy bufet. Taka myśl przyszła mi do głowy: jakim cudem europejczycy jeszcze nie wyginęli? Teraz rozumiem popularność azjatyckich sklepów w Paryżu. Żaden Taj, ani inny mieszkaniec Azji, nie przeżyłby długo na francuskiej diecie.
   Z ciekawostek kulinarnych jedliśmy suszone ośmiorniczki, duriana ( wielce osobliwy owoc), piliśmy shaki z mango i kokosa, sok z granatów, który ledwo został wyciśnięty przez prasę do złudzenia przypominającą tę do wyciskania czosnku, tyle, że o wiele większą, wylądował w naszych dłoniach.
  Raz, gdy siedzieliśmy w ulicznym " burdeliku" kulinarnym ( rodzinny biznes, trzy pokolenia uwijały się przy 4 stolikach) zatrzymał się obok nas rowerzysta z dziwnym stojakiem. Na sznureczkach miał rozwieszone jakieś rzeczy niczym pranie, przypięte kolorowymi spinaczami do bielizny. W pierwszej chwili myślałam, że to nietoperze, a okazało się, że suszone ośmiorniczki.Smród roznosił się niebywały, a my dopiero złożyliśmy zamówienie. We wszystkich miejscach, w których jedliśmy karta dań zawiera zdjęcia potraw a czasem numery, co zdecydowanie ułatwia życie wygłodniałemu turyście.Nasz tajski nie jest doskonały , podobnie jak ich angielski. Język migowy jest na szczęście uniwersalny i bywa bardzo użyteczny. Wracając do rowerzysty, gdy tylko ustawił swój kramik miejscowi zbiegli się wokól i zrobił się ruch w interesie. Postanowiliśmy zaryzykować i mój mąż zamówił jedną porcję dla nas. Rowerzysta zdjął ze sznurka suszone nieżyjątko, przepuścił je kilkakrotnie, energicznie przez małą, karbowaną wyżymaczkę. Dzięki temu nasz posiłek zwiększył powierzchnię, stał się cieniutki i już po chwili wylądował na miniaturowym grillu ( to wszystko na tym jednym rowerze). A już za chwileczkę, już za momencik to coś wylądowało na talerzyku z porcją domowej roboty sosu. Zanim spróbowaliśmy rowerzysta odjechał zabierając ze sobą dobytek i smrodek a my przystąpiliśmy do degustacji, z pewną nieśmiałością, oczywiście. I wiecie co! To było całkiem smaczne, osobliwe, ale na pewno nie niedobre. Taki słonawo- słodkawy chips o konsystencji skórki grillowanej. Smród gdzieś po drodze stracił na znaczeniu a podany do tego sos z chili i limonki mogłabym jeść codziennie.
Cdn....








11 komentarzy:

  1. oh uwielbiam tajskie żarcie!! Pad thai, mango shake i wszelkiego rodzaju zupy z noodle glas i krewetami:) Po powrocie do Polski wszystko było dla mnie tłuste, mdłe i obrzydliwe.Przywiozłam sobie za to sporo przypraw z miejscowych targów. Jedliście duriana? szacun bo mnie sam zapach zabił!;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Podziwiam. Mnie zmusić do spróbowania czegoś nowego to istny cud! ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Sok z granatów, pyszny musi być ;p chciałabym popróbować potraw z różnych zakątków świata :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Faktycznie niesamowite te osobliwości kulinarne. Dla mnie kuchnia azjatycka jest naprawdę ogromną tajemnicą i nieco się jej obawiam. Ale tak: durian! Chcę go spróbować już od wielu, wielu lat. Nie miałam jednak okazji.

    OdpowiedzUsuń
  5. Podziwiam. Ja się tam trochę obawiam tajskiej kuchni. ; )) Zapraszam.

    OdpowiedzUsuń
  6. Uwielbiam takie jedzenie :)

    OdpowiedzUsuń
  7. to musi być cudowne miejsce! aż mi ślinka cieknie na myśl o tych wszystkich owocach;)
    co do ośmiorniczek.. też lubię próbować nowości nie miałam okazji niestety jeść ośmiorniczek ale myślę, że spróbowałabym;) jedyną rzeczą jakiej w życiu nie zjem jest konina!

    OdpowiedzUsuń
  8. No proszę, takie ciekawostki ;) i zdrowe jedzonko :))

    OdpowiedzUsuń
  9. Czy skany książki kucharskiej które wysłałam udało się otworzyć?:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Ale soczyste te owoce. Zazdroszczę im dostępu do tylu u nas rzadkich produktów. Czy przed tym wyjazdem marzyłaś aby tam pojechać? Mnie te strony mało przyciągają, ale pewnie na miejscu zmieniłabym zdanie.

    OdpowiedzUsuń