Podobno styczeń to jeden z bardziej nielubianych miesięcy w roku. Nie podzielam tej opinii, wszak wieczory są takie długie, można grzać się w blasku świec, oglądać filmy i czytać książki z kubkiem ulubionej herbaty w ręku. Aktywność fizyczną można sobie z czystym sumieniem przełożyć na wiosnę. Teraz jest najlepsza pora na zapraszanie gości, przygotowanie smakołyków, wspólne spędzanie wieczorów. Dlatego też proponuję Wam pełen obiad, którym możecie delektować się ze swoimi przyjaciółmi, krewnymi lub znajomymi ( niepotrzebne skreślić). Wszystkie dania można przygotować wcześniej, dzięki czemu same będziecie miały czas zrobić się na bóstwo przed przyjściem gości i w pełni delektować się podanym jedzeniem.
W roli przystawki występuje dziś zupa z selera. Banalne, prawda? Jednak dzięki dodatkom z pospolitej zupy robi się danie godne dobrej restauracji. Robiłam tę zupę już kilkakrotnie i zapewniam Was, że sukces jest gwarantowany. Nie pozostaje nic innego jak zabrać się do gotowania, zaczynajmy!
Składniki
na 4 solidne porcje
1 posiekana cebula
1 nieduży seler pokrojony w grubą kostkę
1 kwaskowe jabłko
2 ziemniaki pokrojone w kostkę
gałązka świeżej szałwii
1 litr bulionu warzywnego ( może być z kostki)
100 ml mleczka kokosowego
4 żółtka
100 ml sosu sojowego
2 cienkie plasterki szynki ( gotowanej lub suszonej)
natka
sól, pieprz
Przygotowanie
Do małej miseczki wlewam sos sojowy. Oddzielam żółtka od białek i delikatnie wkładam je do sosu. Od czasu do czasu polewam żółtka sosem aby równomiernie się marynowały. Nie marynujcie ich dłużej niż 2 godziny gdyż staną się bardzo słone i za mocno ścięte z brzegów.
Biorę się za zupę. W dużym garnku podsmażam cebulę na oliwie. Gdy się zeszkli dodaję selera, ziemniaki, pokrojone jabłko i wlewam bulion. Wkładam gałązkę szałwii. Gotuję 20 minut ( seler i ziemniaki muszą być miękkie).
W międzyczasie nagrzewam piekarnik do 200 stopni. Na blasze wyłożonej papierem do pieczenia kładę szynkę pokrojoną w duże kawałki, smaruję ją cieniutko olejem i wkładam na około 10 minut do pieczenia. Wyjmuję gdy się zrumieni.
Wyjmuję z zupy szałwię, wlewam mleczko kokosowe i miksuję całość. Próbuję, doprawiam do smaku. Jeśli zupa jest za gęsta dolewam wrzątek.
Wlewam zupę do miseczek, kładę na wierzchu po kawałeczku szynki, łyżeczką wyławiam żółtka z sosu sojowego i delikatnie przekładam je do zupy. Dekoruję natką i podaję.
czy ja to jadłam, czy mi się tylko wydaje? ;) pyszności, to żółtko jest super
OdpowiedzUsuńJadłaś, jadłaś ;))
UsuńSmakowicie wygląda :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Dziękuję, że do mnie wpadłaś. Tak mam różne pomysły i chcę robić ciekawe rzeczy za zgoda oczywiście osób zainteresowanych. oczywiście zapraszam w Augustowskie!
OdpowiedzUsuńTak zupa selerowa jest mi znana. Ale nie takie wydanie jak u Ciebie. jest to imponujące i pomysłowe z tym jajkiem. Chodzi mi o to, że jak to u nas będzie działało [pełna parą to może skorzystamy jak będzie okazja z twoich pomysłów. I wtedy by się na przykład napisało w stołówce, że przepis pochodzi od Ciebie i tam adres bloga. Coś takiego. A u nas jutro normalna stołówka + przyjęcie na 50 osób. Czyli pełno roboty! Dziś sobie zjadłem karkówkę zapiekana z serem. A była jeszcze golonka glazurowana.
Smacznego i pozdrowienia z Warszawy :)
ja tez jadlam :D
OdpowiedzUsuńI sprobuje zrobic
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńWłaśnie robię, tylko znowu nie mam wskazanych przypraw, ale da się to zastąpić :)
OdpowiedzUsuń