Zapraszam Was dziś na słynne, kolorowe liońskie święto zwane Świętem Światła Fête des Lumières. Każdego roku z tej okazji przyjeżdża do miasta wielu turystów. Słyszałam o milionie osób rocznie. Pokoje hotelowe na te trzy wieczory zarezerwowane są od wielu miesięcy. To, co nazywa się Świętem Światła prawdziwi Liończycy nazywają Świętem 8 Grudnia. By to zrozumieć cofnijmy się w czasie do 1852 roku. 8 września tego roku miano zainstalować na wzgórzu Fourvière złoconą figurę Matki Boskiej. Nie doszło jednak do tego z powodu potężnej powodzi. Uroczystości przeniesiono na 8 grudnia. Wydarzeniu miały towarzyszyć liczne procesje. Niestety pogoda znów pokrzyżowała plany i zepsuła oficjalną uroczystość. Mieszkańcy miasta postanowili spontanicznie wystawić na okna świece w kolorowych szklankach i w ten sposób uczcić przybycie figury Matki Boskiej. Tak właśnie narodziła się tradycja trwająca do dziś. W tym roku święto trwało trzy wieczory ale tylko 8 grudnia w wielu oknach zapalano świeczki a spod bazyliki Fourvière ruszyła tradycyjna procesja. Dzieje się tak od ponad półtora wieku. Współcześnie święto to także liczne iluminacje uliczne. Wyjątkiem był ubiegły rok, gdy odwołano je po zamachach w Paryżu z 13.11. Zapalane wtedy w oknach świeczki nabrały nowego, smutnego wymiaru.
W tym roku motywem przewodnim było celebrowanie życia, radość i miłość i podróże. W wielu miejscach, głównie na półwyspie ulice i place tonęły w ferii barw, różnorodnych iluminacjach, którym często towarzyszyła muzyka. Oglądać można było liczne świetlne przedstawienia, tłem dla których były budynki, fontanny, rzeźby i przygotowane specjalnie na tę okazję instalacje. Od 20-ej do północy ulice tętniły życiem, wokół unosił się zapach grzanego wina, które kupić można było na licznych straganach. Święto Światła to manifestacja radości życia, pokaz talentu artystów i techników biorących w nim udział.
Zapraszam zatem na wieczorny spacer. Ubraliście się ciepło? Wieczory w grudniu są chłodne. Gotowi? Zaczynamy!
Plac Terreaux. Obrazkowa podróż od wnętrza ziemi po biegun północny pokazująca spustoszenia klimatyczne.
Fontanna na placu Jacobin.
Chiński smok na placu Republiki.
Nocny lot, czyli obrazy inspirowane życiem i twórczością słynnego i uwielbianego przez Francuzów Liończyka - Antoine'a de Saint-Exuperego.
Wielkie, dmuchane serce na placu Celestins biło w rytm znanych przebojów o miłości.
Na placu Bellecour oprócz licznych, małych instalacji podziwiać można było projekcję zainspirowaną dawnymi wesołymi miasteczkami i ulicznymi zabawami wyświetlaną na ogromnym diabelskim kole.
Jedna z czterech wież nad Rodanem. Te tańczące światła przypominały mi tańczące do muzyki fontanny w Wersalu.
Jak Wam się podobało? Jeśli chcielibyście przeżyć to osobiście rezerwujcie bilety już dziś;)
DZIĘKUJĘ ZA ODWIEDZINY I ZAPRASZAM PONOWNIE!
No nie mogłem najpierw się doczytać. Lizbońskie ?! A to liońskie święto światłą ;) Bardzo mi się podoba. Zwłaszcza, że lubię tego typu wydarzenia. Zresztą ostatnio miałem okazję po raz któryś podziwiać pokaz na Wielkim Placu w Brukseli. Nie jest to może to samo, ale w jakimś stopniu podobne.
OdpowiedzUsuńWspaniale to wygląda.Iluminacje cudowne.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
zaciekawiła mnie ta historia, fajnie, ze tak długo trwa już ta tradycja :)
OdpowiedzUsuńChciałabym to wreszcie zobaczyć na żywo. Wiem, że jest też organizowane w Toruniu. Wrażenie musi być wyjątkowe.
OdpowiedzUsuńPrzepięknie tam u Was! :)
OdpowiedzUsuńW Łodzi jest podobny festiwal. Podziwiam taką pracę!
OdpowiedzUsuńWesołych Agato! :*
OdpowiedzUsuńa ja miałam szczęście i autorka osobiście pokazała mi zdjęcia ;)
OdpowiedzUsuńAż cieplej się robi na sercu, jaśnieje dusza... Dziękuje za kolorowy spacer. Wesołych Świąt!
OdpowiedzUsuńJak były początku Rajdu barbórki to już w latach 70 raz byłem z moim ojcem. tez miłośnikiem motoryzacji. Auto mieliśmy od lat 60 tych. I pamiętam jak przepierzając Polskę wymijaliśmy tabory cygańskie :) Tak w Warszawie bywają dni, że komunikacją za darmo się jeździ. To jest konieczność. Różne są przyczyny tego smogu. Tutaj miejsca nie ma, żebym to opisywał. Tym bardziej, że SMOGOLGIEM habilitowanym nie jestem :) Ale pozdrowić mogę!
OdpowiedzUsuńTwoje francuskie opowiadania mnie zawsze interesują. Jak wiesz moja babcia była rodowitą Francuzką Paryżanką. Ze światłem teraz w czasach komputerów, światłowodów robotów można robić cuda. I Pięknie fotki i dobrze, że miasta maja takie atrakcje. Jak już będę tam w tej Agroturystyce. To zależnie od gości będzie można zrobić menu francuskie. I wtedy Ty coś zaproponujesz a ja powiem, może pokażę od kogo przepis pochodzi. Piszesz dobrze bez girlandów i wstawiania pobocznych tematów do czego ja mam skłonność.
Pozdrowienia żoliborskie. Jolie Bord. Piękny Brzeg
Dziękuję Vojtku, z przyjemnością coś zaproponuję :)) pozdrawiam
OdpowiedzUsuń