Zapewne wiecie, że oznacza to, że potrawa sama skacze do ust. Trudno się dziwić. Wystarczy kwadrans by te wyjątkowe cielęce kotleciki podbiły serca i podniebienia. Nie wierzycie? Spróbujcie sami ;)
Jako dodatek podałam surówkę z marchewki, trochę inną niż zwykle, i lekko obgotowane małe cukinie.
Składniki
na 3 porcje
3 plastry cielęciny bez kości
10 listków szałwii ( koniecznie świeżej)
3 plastry szynki parmeńskiej
białe, wytrawne wino
szczypta mąki, sól, pieprz
na tagliatelle z marchewek
1/2 kg marchewek
sok z połowy cytryny
łyżeczka miodu
2 łyżki oliwy
Przygotowanie
Zaczynam od marchewek. Zwykle przygotowuję je rano, dzięki czemu w porze obiadu mam już gotową surówkę. Marchewki kroję wzdłuż na cienkie plasterki. Używam do tego tarki. Gotuję wodę, lekko ją solę i wrzucam marchewkowe wstążki na 5 minut. Odcedzam i natychmiast przelewam zimną wodą.
Robię sos z soku cytrynowego, miodu i oliwy. Delikatnie łączę z marchewkami, odstawiam na kilka godzin.
Mięso przykrywam papierem pergaminowym i rozbijam lekko niedużym garnkiem. Brzmi dziwnie? Nie używam tłuczka, bo łatwo nim zmasakrować mięso a cielęcina jest delikatna. Poza tym zależy mi na gładkiej powierzchni. Obsypuję mąką, nadmiar strząsam, solę i pieprzę. Teraz kładę po plasterku szynki, na nim kawałek mięsa i po dwa listki szałwii, spinam wszystko wykałaczkami.
Rozgrzewam na patelni oliwę, kładę kotlety od strony szynki. Po 3 minutach je odwracam. Po kolejnych 5 zdejmuję z patelni, wlewam na nią białe wino, dodaję pozostałe listki, mieszam by odzyskać wszystkie smaki z patelni, odparowuję na dużym ogniu przez chwilkę. Próbuję. Jeśli wino było bardzo kwaśne dodaję do sosu szczyptę brązowego cukru. Kładę kotleciki na talerzach. Polewam sosem i podaję.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz