Składniki
na 2 porcje
1 duża pierś kaczki ze skórą
kilka migdałów
1/2 kg mandarynek
60 gr cukru
50 ml octu winnego
200 ml bulionu z kurczaka
gałązka rozmarynu
sól, pieprz
na puree
3 ziemniaki
kawałek dyni, ok 30 dag
szczypta gałki muszkatołowej
2 łyżki masła
Przygotowanie
Zaczynam od sosu. Cukier wsypuję na patelnię i podgrzewam do momentu gdy się rozpuści i lekko zazłoci, nie mieszam! Wlewam ocet, uwaga, pryska! Teraz mieszam aż powstanie gładki sos, wlewam połowę bulionu i gotuję by odparować połowę objętości. Następnie wlewam resztę bulionu i znów odparowuję o połowę. Teraz wlewam sok z 4 mandarynek i wrzucam gałązkę rozmarynu. Wciąż gotuję sos aż do odparowania go o 2/3. Obieram dwie mandarynki i kroję poprzecznie na plastry. Wkładam owoce do sosu i wyłączam patelnię. Tak przygotowany sos może poczekać kilka godzin.
Włączam piekarnik na 180 stopni i biorę się za puree. Ziemniaki i dynię kroję w jednakową, grubą kostkę, następnie gotuję w osolonej wodzie do miękkości. Odcedzam, wrzucam kawałeczki masła i ugniatam. Dodaję gałkę i miksuję do otrzymania gładkiej masy. Dzięki dyni puree ma piękny kolor i jest puszyste.
Skórę kaczki nacinam w karo, solę i pieprzę z dwóch stron. Kładę na blasze wyłożonej papierem do pieczenia i wstawiam na 25 minut do piekarnika skórką do góry. W czasie pieczenia tłuszcz będzie się wytapiał i przenikał przez mięso.
Teraz siekam grubo migdały i prażę je na suchej patelni aż zaczną mocno pachnieć, natychmiast przekładam je do miseczki, inaczej się przypalą.
Obieram jeszcze jedną mandarynkę i dzielę na cząsteczki.
Wyjmuję kaczkę z piekarnika, przykrywam podwójnie złożoną folią aluminiowa i odstawiam na 10 min by odpoczęła. Podgrzewam sos dolewając do niego łyżkę tłuszczu z kaczki.
Podaję. Nakładam po 2 łyżki puree, kaczkę pokrojoną w grube plastry, polewam sosem, dodaję kawałeczki ugotowanej i surowej mandarynki. Posypuję chrupiącymi migdałami. Do tego miska zielonej sałaty i to wszystko. Smacznego!
Bardzo ci dziękuję za wytłumaczenie. Pierwszy raz od Ciebie dowiedziałem się o makaronikach. Przede mną 10 grudnia Rajd Barbórki w Warszawie. To musze tam być!
OdpowiedzUsuńJa tu o makaronikach a już kaczkę podali!
Jak wrócisz do polski to śmiało znajdziesz pracę w gastronomii. Tylko zachowaj to co masz na blogu. Do CV jak znalazł! Znam osobę, która pisała na blogu ale o słodyczach i zatrudnili Ja do hotelu 5 gwiazdkowego.
I ta kaczka to dla mnie znowu wspomnienia z dzieciństwa. 1 sierpnia rozpoczynał się sezon polowania na dzikie kaczki. mój dziadek z Pomorza był myśliwym. Pies wyżeł Han aportował. babcia kaczki smażyła na wielkiej metalowej patelni. I to tego smażone talarki kartofli i mizeria. I też kompot z papierówek z cynamonem. I ryby też były bo ojciec mój i stryj wędkowali. Wspaniałe wspomnienia minionych lat.
Smacznego i serdeczne pozdrowienia żoliborskie.
Vojtek
Wspaniałości! Mogę się wprosić?
OdpowiedzUsuńNo pewnie! Zapraszam!
UsuńJakie wszystko robisz smakowite ....Chciało by się wszystkiego spróbować...Mistrzostwo dekoracji...Pozdrawiam pa...
OdpowiedzUsuńsuper :) tęsknię za tą z batatami, sosem kakaowym i pak choi (?)
OdpowiedzUsuńDziękuje za wizytę u mnie w Suwalskiem. A ja wczoraj jadłem indyka po turecku. na słodko. W pracy. Smacznego. Vojtek
OdpowiedzUsuń