Proponuję Wam obiad zainspirowany niedawnym pobytem w Marrakeszu. Są to moje wersje na temat jedzonych tam dań, odbiegają więc od oryginałów.
Dzisiejsza przystawka jest banalnie prosta, mało wyglądna ale smaczna. Jak wspomniałam wcześniej jedzone w Maroku warzywa pływały w oliwie, co mi przeszkadzało. Postanowiłam zatem zrobić chudszą wersję ;) Taki pieczony bakłażan świetnie sprawdzi się na letnią kolację z lampką schłodzonego, różowego wina.
Składniki
na 3-4 porcje
2 bakłażany
kilka łyżek oliwy
3-4 gałązki kolendry
szczypta mielonego kminu rzymskiego
kilka listków mięty
sól, kolorowy pieprz
kilka kropel soku z cytryny
Przygotowanie
Piekarnik nagrzewam do 180 stopni.
Bakłażany przecinam wzdłuż na połówki, nacinam miąższ w kratkę. Kładę na wyłożonej papierem do pieczenia blaszce skórką do dołu.
Solę, skrapiam oliwą i wstawiam do piekarnika na godzinę.
Gdy wyjęte bakłażany przestygną kroję je w dość grubą kostkę. Zioła siekam. Łączę wszystko, próbuję i doprawiam do smaku solą, pieprzem, kminem, cytryną i oliwą. Podaję z pieczywem.
Oj, jak fajnie, że znowu nadajesz....Tą sałatką przypomniałaś mi dawne czasy....Super....Muszę tylko jutro kupić fioletowe cacka i biegusiem do piekarnika....Rozglądałam się mimo woli w pałacu ale nic nie wypatrzyłam...Gorące mazurskie buziaki pa...
OdpowiedzUsuńPod taką postacią bakłażana nie jadłam.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
A ja nawet lubię jak pływa w oliwie
OdpowiedzUsuńPowinn się pewnie urodzić nad morzem srodzirmnym😀
bakłażan pychaaaa ♥
OdpowiedzUsuń