30 stycznia 2015

Opera Garnier

W mrocznej sceneri podziemnych korytarzy opery mieszka tajemnicza postać. To mężczyzna w masce. Urzeczony głosem pięknej śpiewaczki zakochuje się w niej,porywa ją i więzi. 
To Opera Garnier zainspirowała Gastona Leroux do napisania w 1910 roku powieści "Upiór w operze". Wyobraźnią autora wstrząsnął wypadek z 1896 r. Na widownię spadł ogromny, kilkutonowy żyrandol zabijając jedną osobę. Poza tym opera wzniesiona jest nad podziemnym jeziorem, do którego prowadzą mroczne korytarze. Nawet dziś niewiele osób ma do nich dostęp.
Zacznijmy od początku.
Jest rok 1858, Paryż ze średniowieczną zabudową, wąskimi, nieoświetlonymi uliczkami. Napoleon III udaje się wieczorem do teatru gdy zza rogu wyskakuje zamachowiec i rani go. Cesarz postanawia wybudować operę, wznieść okazały gmach na przestronnym placu by ewentualnym, przyszłym zamachowcom utrudnić do siebie dostęp. Poza tym Paryż nie ma prawdziewj opery, przedstawienia grane są w kilku małych teatrach.
Do ogłoszonego konkursu przystępuje 170 architektów. Wygrywa projekt nieznanego, niespełna 35-o letniego Charlesa Garnier. Dlaczego? Jako jedyny rozwiązał on problem postawienia budynku nad podziemnym jeziorem. W 1801 r rozpoczyna się budowa, która potrwa 13 lat, z czego prace dekoracyjne zajmą aż 11! Wierzcie mi, budynek robi olbrzymie wrażenie. Jego wnętrza utrzymane w stylu drugiego imperium to przepych w czystej postaci. Gdy widziałam je po raz pierwszy stałam z rozdziawioną buzią i oczom nie mogłam uwierzyć: sztukaterie, zlocenia, rzeżby, marmury, drogocenne kamienie. Wersal może pozazdrościć.


Opera powstała w czasie wielkiej przebudowy Paryża, gdy wyburzono większą część miasta robiąc w ten sposób miejsce dla szerokich, przestronnych bulwarów. Już sam plac, na którym stoi gmach  jest okazały a bulwar biegnący od fasay w stronę Luwru, jako jedyny, nie jest obsadzony platanami. Stało się tak na życzenie samego Ch.Garnier. Chciał on by jego operę można było bez przeszkód podziwiać już z daleka.
Wnętrze jest o wiele bardziej imponujące od  fasady. Sama klatka schodowa, która zajmuje więcej miejsca niż scena z widownią jest monumentalna. Bogato zdobiony główny hall zapiera dech. Opera została zaprojektowana tak, by można było się po niej swobodnie przechadzać. W owych czasach nie chodziło się na przedstawienie tylko do opery, by zaprezentować nowe, zachwycające toalety lub nowych, eleganckich adoratorów. Bywała tu cała śmietanka towarzyska Paryża .








Widownia utrzymana w stylu włoskim, króluje tu czerwień i złoto, może pomieścić niespełna 2200 osób. Za to na ogromnej scenie zmieści się aż 450 artystów. Akustyka tego miejsca nie jest wybitna, dlatego współcześnie wystawia się tu balet a pozostałe przedstawienia znalazły dom w nowoczesnej Opèra Bastille. Na widowni Opery Garnier są miejsca, z których nie widać sceny. Było to zamierzone. Miejsca te stworzono dla uczniów konserwatorium, których zadaniem było słuchanie muzyki i czytanie jej z partytury a nie oglądanie przedstawienia. Obecnie bilety na te miejsca kosztują jedyne 5 euro, przy 180 za te najlepsze.
 Po tragicznym wypadku z żyrandolem zniszczeniu uległy barokowe freski na suficie. Zastąpiono je nowymi. Ich autorem jest Marc Chagall. Jego dzieło wywołało skandal! Czyste barwy, elementy paryskie wplecione w najsłynniejsze dziela operowych twórców nie przystawały do tradycyjnego wnętrza. Zwiedzając to niezwykłe miejsce można wejść na widownię między próbami, do,czego Was gorąco zachęcam.



Opera ma też swoje atelier, w którym powstają kostiumy. Część jest wyeksponowana, a jest na co popatrzeć. Niektóre projekty wyszły spod igły Jean Paula Gaultier lub Christiana Delacroix.
 Ciekawostką jest fakt, że na dachu  jest pasieka. Pszczoły same wybrały sobie to miejsce, co jest tym bardziej zdumiewające, że jest to miejsce bardzo głośne i pełne spalin. Widocznie dla prawdziwych melomanów liczy się tylko muzyka.

 Widok z tarasu Opery

23 stycznia 2015

Pieczony ananas

To jeden z takich deserów, który robi się sam, jest zdrowy i pyszny. Wystarczy mieć świeżego, dojrzałego ananasa. Wybierając owoc zważcie go w dłoni, musi być ciężki, pełen soku. Poza tym pociągnijcie go za "czuprynę" czyli jeden z wewnętrznych liści. Jeśli łatwo się urwie to znaczy, że owoc jest dojrzały.

Składniki

1 świeży ananas
3-5 ziarenek kardamonu
5 łyżek jasnego miodu

Przygotowanie

Piekarnik nagrzewam do 150 stopni.
Obieram ananasa ze skóry, przecinam wzdłuż na pół. Kroję w dość grube plastry. Okrągłą łyżeczką, tzw. francuską, wykrawam łykowaty środek z każdego plastra.
Układam dachówkowato plastry owocu w szklanym naczyniu, polewam stróżką miodu. Rozcieram w palcach kardamon i czarnymi ziarenkami posypuję ananasa. Wstawiam do piekarnika na godzinę. Tuż po wyjęciu polewam go obficie sosem,który wytworzył się podczas pieczenia. Proste, prawda? I jakie dobre!
Zyczę smacznego!




22 stycznia 2015

Kaczka w pomarańczach


Składniki
dla 4 osób

4 piersi kaczki ze skórą
3 pomarańcze
1 ząbek czosnku
1/2 łyżeczki suszonego oregano
1/2 łyżeczki mąki ziemniaczanej
kilka kropli oliwy z chili
sól, biały pieprz


1szklanka kuskusu
2 cebule
natka

Przygotowanie

Nacinam skórę kaczki w karo, uważając, by nie skaleczyć mięsa. Kładę kawałki na średnio nagrzanej patelni skórą do dołu, solę i pozwalam się tłuszczowi powoli wytapiać.
W tym czasie dokładnie szoruję jedną pomarańczę, ocieram z niej skórkę i ostrym nożem wykrawam cząsteczki. Udekoruję nimi mięso. Wyciskam sok z 2 pomarańczy. Wlewam go na patelnię, zagotowuję, zmniejszam ogień. Dodaję przeciśnięty ząbek czosnku i oregano. Gotuję 10-15 minut na wolnym ogniu i zagęszczam mąką ziemniaczaną wymieszaną z odrobiną soku pomarańczowego. Próbuję, dodaję oliwkę chili, sól i pieprz.  Odstawiam.
Nagrzewam piekarnik do 120 stopni.
Zaglądam do kaczki. Gdy skórka jest ładnie przyrumieniona odwracam kawałki i smażę kolejne 10 minut, następnie wkładam piersi kaczki do piekarnika na 20 minut.
Siekam drobno cebulę, podsmażam na oliwie, nie rumienię.
Wsypuję kuskus do szklanej miski. Wlewam do niego 2 łyżki oliwy i szklankę wrzątku. Mieszam i natychmiast szczelnie przykrywam, odstawiam na 10 minut. Po tym czasie łączę kuskus z cebulką i drobno posiekaną natką, doprawiam do smaku solą i pieprzem.
Wyjmuję kaczkę, kładę kawałki na drwenianej desce żeby odpoczęły 15 minut, następnie ukośnie kroję.
Nakłdam. Po jednej stronie talerza 3 łyżki kuskusu, po przeciwnej podłużna kałuża sosu. Na środku plastry kaczki.






21 stycznia 2015

Zupa krem z pieczarek

Dzięki Binie łapczywie korzystam z kapryśnego, wolnego internetu i zapraszam na obiad zanim ostygnie ;)

Składniki

50 dag pieczarek
2 ziemniaki
cebula
ząbek czosnku
liść laurowy
100 ml kremówki

Przygotowanie

Czyszczę i płuczę pieczarki. Kilka najładniejszych kroję w plastry, zajmę się nimi później, pozostałe grzyby drobno siekam.
Siekam cebulę i obsmażam na dwóch łyżkach oliwy. Dorzucam posiekane pieczarki. Lekko solę. Obieram ziemniaki, cienko kroję, wrzucam do warzyw, wlewam półtora litra wrzątku. Gotuję pół godziny.
W tym czasie obsmażam plastry pieczarek na łyżce masła, solę i pieprzę. Odsączam na ręczniku papierowym, odstawiam.
Miksuję zupę na gładką masę. Dodaję śmietanę, mieszam, wrzucam listek laurowy i wyciskam przez praskę ząbek czosnku. Zagotowuję i wyłączam.
Podaję dekorując każdą porcję podsmażonymi plasterkami pieczarek i listkiem natki.




19 stycznia 2015

Bajki z mchu i paproci czyli przypowiastki o fachowcach

Bajka pierwsza.
Dawno, bardzo dawno temu, w zeszłym miesiącu, gdy wyjazd na Święta do Polski zbliżał się wielkimi krokami a pod łóżkiem zaczynało brakować miejsca na chowanie prezentów( tych od Mikołaja), nadeszła chwila na oddanie samochodu do serwisu. Mieliśmy nim pokonać 1600 km i to w dwie strony. Choć to osobowe renault silnik terkotał jak w starym, rasowym traktorze. Fachowcy wzięli sprawy w swoje ręce i już po kilku dniach bezowocnych oględzin sporządzili nagranie, które przesłali do do bardziej fachowych fachowców. Niestety zagadka swojskich odgłosów nie została rozwiązana. Po niespełna dwóch tygodniach, dwa dni przed planowanym wyjazdem, zapadła decyzja o wymianie silnika. Kolejnego dnia przyznano nam samochód zastępczy, sęk w tym, że nie mogliśmy wybrać się nim za granicę, zrobiło się nerwowo. Ostatecznie udało nam się pożyczyć samochód od przesympatycznego kolegi Francuza! Mogliśmy ruszać na Święta.
Po kolejnych dwóch tygodniach, już po powrocie, przyszedł sms z serwisu zapraszający po odbiór samochodu. Okazało się, że silnik nie został wymieniony, w ogóle nie było takiej potrzeby( skąd mój mąż wiedział o tym od początku? męska intuicja..?) I tak po miesiącu spędzonym w serwisie samochodzik powrócił na rodzinne łono cały i zdrów.
Bajka druga.
Po 16-o godzinnej podróży wróciliśmy do domu. By zresetować zmęczone umysły zasiedliśmy przed telewizowem. Trochę to może dziwne, wszak przesiedzielismy na zadkach wiele długich godzin, ale taka podróż naprawdę męczy, trzeba więc po niej odpocząć. Cóż, siedzielismy przed telewizorem, bo nie mozna powiedzieć, że oglądaliśmy telewizję. Nie działała. Internetu też nie było, sygnału w telefonie też nie. I tak zaczęła się nasza, trwająca do dziś, przygoda z operatorem. Kilka godzin spędzonych z telefonem komórkowym przy uchu głównie w oczekiwaniu na połączenie z konsultantem. Po kilku dnich i wielu bezowocnych próbach resetowania dekodera zapadła decyzja o jego wymianie. Nie dość, że trzeba było pofatygować się samemu po nowy, to pech chciał, że zabrakło dekoderów. Rezolutny sprzedawca zauważył, że w Paryżu jest kilkanaście sklepów owego operatora i na pewno w jakimś dekoder się znajdzie. Ostatecznie udało się ustalić dokąd trzeba pojechać i juz wieczorem podłączaliśmy nowiutki sprzęcik. I nic. Po kolejnej interwencji, konsylium najtęższych umysłów i specjalistów wszelakich podjęło decyzję o wysłaniu do nas technika. Cóż...dziś mijają trzy tygodnie od zgloszenia usterki. Problem jest chwilowo nierozwiązywalny. Wiadomo jedynie, że nie dochodzi do nas sygnał, ale nikt nie umie tego zmienić. Śledztwo trwa. O jego rezultatach zostaniemy poinformowani. 
Konkluzja.
Jeśli zdarzy się Wam narzekać na polskich fachowców pamiętajcie, że nigdy nie jest tak żle, że nie moze być gorzej.
Przy życiu trzyma nas " wolny" internet, choć wyjście z domu z komputerem stacjonarnym jest dość skomlikowane a na urządzeniach przenośnych nie wszystko,daje się zrobić więc...obiadu na razie nie będzie :(